Jak sprawić, by „Self-Care” rzeczywiście przypominało dbanie o siebie

self-care Jak sprawić, by „Self-Care” rzeczywiście przypominało dbanie o siebie

Nie zawsze tak było. Dziesięć lat temu, kiedy w wyszukiwarce Google zainteresowanie „opieką nad sobą” było dużo niższe, pomysł polegał na skupieniu się na czymś znacznie bardziej istotnym: mianowicie na zdrowiu psychicznym. I chociaż te drobne przyjemności są przyjemne, to nie o to w tym chodzi. Chodzi o zdrowie psychiczne i dbanie o siebie.

Pewnie część czytających teraz z niesmakiem stwierdzi: w sumie to brzmi jak te słynne świece zapachowe i maski. Czyli niczego nie odczarowaliście.

Jednak warto najpierw przybliżyć jak zmieniło się pojęcia dbania o siebie na przestrzeni ostatnich lat. Na pewno widzieliście karykaturalne scenki z życia typu: kobieta z winem, papierosem i kotem pocieszająca się po rozstaniu. Teraz wiemy, że nie o wino, kota i papierosa chodzi, tylko o sam fakt dbania o siebie – bycia szczery_ z sobą sam_.

„Łącznie 87 procent dorosłych Amerykanów zgodziło się, że zaburzenia zdrowia psychicznego nie mają się czego wstydzić, a 86 procent powiedział, że wierzy, że osoby z zaburzeniami zdrowia psychicznego mogą wyzdrowieć”

wynika z danych Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego.

Czyli co się zmieniło:

  1. Choroby psychiczne nie są już powodem do wstydu. A raczej – nigdy nie były, ale teraz to już jest w powszechnej świadomości społecznej.

2. Posiadanie zaburzeń to nie jest wyrok.

3. Wypicie butelki wina po rozstaniu to nie jest self-care. Ale może w tym pomóc.

4. Odrzucenie powierzchownych skojarzeń, jakie mamy z dbaniem o siebie, jest łatwą częścią. Od tego momentu dbanie o siebie staje się kwestią prób i błędów, aby znaleźć to, co działa dla Ciebie.

Ale może zacznijmy od pogłębienia self-care o wymiar poza fizyczny.

Dbanie o siebie możemy podzielić na cztery elementy:

  • fizyczne,
  • umysłowe,
  • społeczne
  • duchowe.  

Korzystając z tych ram odniesienia, możesz zacząć eksperymentować z różnymi technikami, które mogą działać. Nie ma jednej definicji. Wszystko sprowadza się do tego, jak dbasz o siebie i jak to na Ciebie działa. Dalsza część procesu jest już prostsza. Jeśli czujesz, że self-care dla Ciebie to wyjście ze znajomymi, to wszystko sprowadza się do tego, aby wyposażyć się w narzędzia, których będziesz potrzebować – czyli znajomych. Czyli: w self-care nie chodzi o to wino, tylko o to jak ono na Ciebie wpływa. Skuteczna samoopieka nie jest czymś, co robisz, tylko tym co osiągasz tym działaniem.

W dzisiejszych czasach żyjemy w jakiejś popandemicznej mgle. Z jednej strony chcemy wyjść, z drugiej się boimy. Wszyscy powoli dostosowujemy się: czy to do spotkań na zoom, czy to do konieczności wyjścia.

Mając w świadomości, że każdy z nas jest inny i na każdego podziała coś innego… Mamy kilka niecodziennych i nietypowych pomysłów DO SPRÓBOWANIA w swoim CODZIENNYM self-care. Bo w końcu nie muszą podziałać, a self-care musi stać się naszą codziennością, prawda? 😊

  • Ponowne czytanie swoich ulubionych książek.

Może niech to nie będzie Sylvia Plath. Niby już wiesz, co tam jest. Ale jak to kiedyś ładnie Gombrowicz ujął: nie ma czytelnika, który w pełni zrozumie i zapamięta co chciał przekazać autor. A Poe by się z nim tylko zgodził, twierdząc, że powieści są na to po prostu za długie.

Od siebie polecam:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/306008/zawod-wiedzma

Już same cytaty mi poprawiają humor.

  • Zmiana pościeli. I ogólnie posprzątanie szafy.

O declutteringu już wspomnieliśmy o tu. Ale jest w tym coś magicznego, prawda? Czysta pościel ma w sobie coś odświeżającego. Myślę, że jest to związane z prostym aktem usunięcia starych/brudnych kawałków i zastąpienia ich czystymi, świeżymi rzeczami – co jest równie dobre jak metafora resetu nastroju.

  • Drzemka bez względu na porę.

Tylko pamiętajmy, że to ma być drzemka, a nie pełnoprawny sen. Czyli od pół do godziny!

  • Zanurz się w nostalgii.

Jak już wspominamy o książkach, to czemu by nie pójść o krok dalej? Obejrzyj program telewizyjny lub film z dzieciństwa, ponownie przeczytaj ulubione książki lub komiksy z dzieciństwa, przeglądaj stare zdjęcia. Skup się na fragmentach swojego dzieciństwa, z których masz szczęśliwe wspomnienia.

Ja ostatnio mam wielki powrót do muzyki folkowej! Polecam!

  • Pograj w coś.

Może lepiej unikaj telefonu i Eurobiznes. I Chińczyka. I Makao. Ale cała reszta to świetny pomysł. Dobre do tego są też puzzle, ale jeśli nie masz doświadczenia, to zacznij od tych z mniejszą ilością klocków niż 5 tysięcy.

  • Naucz się czegoś.

Czy to szydełkowanie, czy to układanie kwiatów. Naucz się i obdaruj efektami całą rodzinę!

  • Zrób przemeblowanie.

Ta sama sytuacja co zmiana pościeli. Efekt odświeżenia, nowości i… uważności. By nie potykać się o meble.

  • Zrób sobie przerwę od mediów społecznościowych.

Coraz częściej mówi się o swoistym przeładowaniu social mediami. Nie chodzi o to, że uważam, że media społecznościowe są złe. Jeśli czujesz się przytłoczon_ i wyczerpan_ przez coś, co wydaje się niekończącym się strumieniem informacji w Twoim kanale, zawsze warto zrobić sobie trochę czasu z dala od mediów społecznościowych

  • Zrób coś miłego dla kogoś innego

Jeśli robisz coś miłego dla innych – nawet jeśli jest to tak podstawowe (lub zostawienie mi komentarza!), jak szczery komplement, to część tej energii wraca. Choćby tylko dlatego, że widzisz szczęście tej osoby i ono na Ciebie oddziałuje.

  • Wystrój się!

Dla siebie.

Źródła:

Udostępnij