Spis treści
Toggle„Historycznie muzyka i praca zawsze były ze sobą powiązane”
– mówi Karen Landay, była zawodowa skrzypaczka i absolwentka University of Alabama: „Pomyśl o romantycznych wizjach śpiewających wieśniaków podczas żniw lub morskich chantey śpiewanych przez marynarzy podczas pracy na statkach.”
Istnieją dwa możliwe sposoby, dzięki którym muzyka może być korzystna w miejscu pracy: czyniąc nas mądrzejszymi lub sprawiając, że czujemy się dobrze, a tym samym pomagając nam radzić sobie z nudnymi zadaniami.
Najbardziej znanym przykładem pierwszego z nich jest…
„efekt Mozarta”
Idea ta zakłada, że słuchanie sonaty fortepianowej zwiększa skupienie słuchacza. Zwrot ten został spopularyzowany po tym, jak w artykule z 1993 r. stwierdzono, że ludzie lepiej radzą sobie z niektórymi zadaniami przestrzennymi, takimi jak składanie papieru, po wysłuchaniu Mozarta przez 10 minut. Koncepcja ta zrodziła całą branżę produktów, takich jak słuchawki, których matki mogą używać do odtwarzania Mozarta swoim nienarodzonym dzieciom.
Na przykład w badaniach przeprowadzonych w 2015 r. porównano wpływ „K. 448”, kompozycja na dwa fortepiany, z równie cenionym utworem fortepianowym Beethovena „Dla Elizy”. Okazuje się, że podczas gdy sonata Mozarta zwiększyła fale mózgowe „pasma alfa” – które były powiązane z pamięcią, poznaniem i rozwiązywaniem problemów – Beethoven, nie miał takiej mocy.
Odkryto również, że myszy, które przez 10 tygodni były poddawane 10-godzinnym recitalom KV 448 Mozarta, znacznie lepiej radziły sobie w poruszaniu się po skomplikowanym labiryncie niż te, które musiały zamiast tego słuchać Für Elise Beethovena.
Zatem wedle tej teorii, pewne rodzaje muzyki poprawiają naszą produktywność, koordynację, sposób funkcjonowania. Drugą teorią jest…
„Teoria aktywizacji”.
Została wymyślona w latach 60. XX wieku. Zakłada, że ludzie potrzebują pewnej dozy pobudzenia psychicznego, aby móc efektywnie funkcjonować. „W zależności od osoby, może to poprawić wydajność, ponieważ zwiększy uwagę” – mówi Landay. „Jednak jeśli poziom aktywacji stanie się zbyt wysoki, wydajność może spaść”.
Niektórzy naukowcy uważają, że właśnie dlatego pewna muzyka wydaje się być korzystna; to jak zastrzyk kofeiny do mózgu. Na przykład badanie z 2001 roku sprawdzało, czy słuchanie raczej optymistycznej KV 448 Mozarta lub powolnej, smutnej piosenki – Adagio g-moll Albinoniego – może poprawić wydajność przestrzenną grupy uczniów. Tym razem poproszono ich również o ocenę swojego poziomu pobudzenia przed i po zadaniu. Jak zwykle KV Mozarta 448 była korzystna, podczas gdy drugi utwór nie wpłynęł na poprawę umiejętności uczestników. Co ciekawe, jego utwór wydawał się zmieniać ich nastrój i zwiększać poziom pobudzenia, podczas gdy Adagio Albinoniego faktycznie go zmniejszał – a kiedy badacze to uwzględnili, „efekt Mozarta” został podważony.
To może wyjaśniać, dlaczego Für Elise Beethovena nie było tak korzystne dla myszy w labiryncie i dlaczego nie aktywowało żadnych obszarów mózgu, które są korzystne dla funkcji poznawczych.
Odkrycie pasuje również do badań nad tym, jak muzyka wpływa na naszą wydajność poza laboratorium. Według jednego z przeglądów dowodów z 2019 r. przeprowadzono bardzo niewiele obiektywnych, naukowych badań nad tym, jak muzyka wpływa na naszą zdolność do pracy – a w tych kilku badaniach, które istnieją, nie wydaje się, aby wpływała bezpośrednio na naszą produktywność. Na przykład jedno badanie z 1995 r. wykazało, że gdy pracownikom dużej organizacji handlu detalicznego pozwolono słuchać osobistych zestawów stereo przez cztery tygodnie, ich wydajność znacznie się poprawiła w porównaniu z grupą pracowników, którzy otrzymali nie ma takiego przywileju. Jeśli jednak muzyka zapewniała bezpośredni impuls poznawczy, można by oczekiwać, że rodzaj, którego słuchają i czas, jaki spędzają na słuchaniu, będą ważne. Ale tak nie było – ich występ poprawił się w równym stopniu, niezależnie od tego, czy słuchali Mozarta czy Eminema.
Więc skąd wzrost produktywności?
Badacze szukali powiązań z szeregiem innych czynników, takich jak zadowolenie z pracy. Ale ostatecznie jedynym czynnikiem wyjaśniającym poprawę produktywności w grupie muzycznej było to, że się czuli zrelaksowani. I to było odpowiedzialne za gwałtowny wzrost, a nie sama muzyka. Czynnik przyjemności może również wyjaśniać, dlaczego w eksperymentach przeprowadzonych przez prawie wiek wielu pracowników konsekwentnie twierdziło, że muzyka poprawia ich produktywność.
Możliwe, że postrzegamy umiejętność słuchania muzyki jako prezent od naszych pracodawców, w zamian pracujemy ciężej (choć może tak nie być). Dlatego właśnie pracownicy mogą źle reagować na odebranie im muzyki – pracownicy czują, że już dotrzymali swojej części umowy i mają żal, że odebrano im nagrodę.
Jednak w niektórych sytuacjach – na przykład podczas bardzo skomplikowanych zadań – muzyka jest szkodliwa. Dotyczy to zwłaszcza zadań, które bardziej obciążają naszą pamięć roboczą, takich jak rozwiązywanie problemów, czy muzyka mniej przewidywalna lub znajoma, a przez to bardziej wymagająca poznawczo, jak jazz.
Niektóre badania wykazały, że muzyka może pomóc chirurgom zachować spokój i koncentrację, ostatnie badania wykazały, że może utrudnić im przekazywanie podstawowych instrukcji. Analizując materiał szpitalny z 20 operacji, naukowcy obliczyli, że chirurdzy byli pięć razy bardziej narażeni na powtarzanie żądań podczas odtwarzania muzyki – i zauważyli, że ta dodatkowa czynność może wydłużyć czas operacji o ponad minutę.
Czy więc muzyka jest korzystna w miejscu pracy?
Jedna z metaanaliz z 2011 r. wykazała, że muzyka w tle „zaburza proces czytania, ma niewielki szkodliwy wpływ na pamięć, ale ma pozytywny wpływ na reakcje emocjonalne i poprawia osiągnięcia sportowe”.
Przed nami jeszcze długa droga, zanim naprawdę poznamy odpowiedź. Ale w tej chwili jej najlepsze przypuszczenie jest takie: „to zależy”, ponieważ „Reakcja osoby na muzykę zmienia się w oparciu o wiele, wiele czynników, takich jak rodzaj pracy lub pracy, gatunek muzyki, kontrola nad słuchaniem muzyki i osobowość”.